Wróciliśmy! Żyjemy! Gipsu nie ma! To jest sukces :) Było bosko :) Zdjęć kilka :)
Nasz domek.. OW Krystyna, w środku trochę PRLowsko, ale nie jechaliśmy, żeby siedzieć w domu nie? :)
Tama na zbiorniku p/powodziowym :) Z jakże uroczą prezenterką :)
Stara narciara. Trzeci raz narty na nogach :) I tylko jeden baaardzo spektakularny upadek, po którym nadal boli mnie ręka :(.
Królowa w białej sukience :) Piękna i majestatyczna :) [to coś nad schroniskiem na Śnieżce i w prawym górnym rogu, to plamki na obiektywie, zauważone dopiero w Poznaniu... :/] Siedząc w ciszy (mimo jeżdżących samochodów [mieszkańcy Gór to piraci drogowi :P], ciężarówek na budowę Gołębiewskiego [który jest wieeeelki], turystów [których było mniej niż we wrześniu] - tam jest baaaardzo cicho), mrozie [na dzień dobry było -12C, później trochę cieplej, ale max -3C plus rano piękne słońce, a od 15-16 lekki śnieg] i słoneczku Królowa robi wielkie wrażenie..
Było cudownie, narty troszkę bardziej opanowane :) Siniaków dorobiłam się dwóch - takich wartych uwagi dwóch, reszta to drobnica :P
Odpoczęłam bardzo, mój M. chyba bardziej :) To teraz wracam do rzeczywistości.. praca, praca, praca.. i mgr :/ I scrapowanie, filcowanie i szycie, za którymi tęskniłam :) Rozpisałam się bardziej niż planowałam.. mam nadzieję, że się połapiecie, w tych wszystkich nawiasach.. ? :)
Miłego popołudnia kochani :)
No comments:
Post a Comment